Kochani nie moc twórcza mnie ogarnęła. Tak ciężko było mi usiąść i wejść na bloga. Czasem chyba każdy tak ma, ale na szczęście tylko na chwilę.:) Stęskniłam się! W ramach powitania po długiej nieobecności kursik na misia z masy solnej! Może na Dzień Ojca?
Słodki misio. Od wieków mnie tu nie było, stęskniłam się za zaglądaniem, ale pewnie jeszcze przez jakiś czas mnie nie będzie, mimo tego korzystając z chwilki- wpadam i podziwiam;-)
Uroczy stworek :)
OdpowiedzUsuńMałe cudo :-)
OdpowiedzUsuńFajne, intensywne kolorki:)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci to wyszło i do tego kolory, które lubię.
OdpowiedzUsuńSłodki misio. Od wieków mnie tu nie było, stęskniłam się za zaglądaniem, ale pewnie jeszcze przez jakiś czas mnie nie będzie, mimo tego korzystając z chwilki- wpadam i podziwiam;-)
OdpowiedzUsuńSlicznie....:))
OdpowiedzUsuńfajny
OdpowiedzUsuńwiesz... na taką niemoc to i ja choruję ostatnio... hihi
OdpowiedzUsuńśliczne
Uroczy misio:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ależ słodki
OdpowiedzUsuńJakby Miś był starszy to bym z nim umodziła takiego słodziaka, ale wiesz, co by było, jakby dostał do rąk masę solną :D Super kursik kochana :)
OdpowiedzUsuńwyszedl świetnie, w miniaturce myslałam, że jest uszyty!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Ania