Witajcie!
Co za wstyd… Takiej długiej przerwy to jeszcze na blogu nie było.
No, ale wymówkę mam sensowną i porządną, więc czuję się usprawiedliwiona. Sama
nie wiem, kiedy za oknem zrobiło się zielono i ciepło. Ostatni czas był dla
mnie bardzo, bardzo trudny - mogłabym powiedzieć, że może aż za bardzo. Ale jak
zawsze dałam radę, a teraz… czuję, że nic mnie już nie ruszy. Nabrałam przez
ostatnie lata wielkiej pokory do życia. Cenię teraz jeszcze bardziej to, co
mam: zdrowie, rodzinę i przyjaciół. Mam dużo szczęścia, a cierpliwość popłaca.
Teraz już wiem, ze nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia, tylko trzeba nauczyć
się, kiedy należy zwyczajnie odpuścić. Nic za wszelką cenę.
Znaleźć szczęście w każdym dniu, cieszyć się z dobrego zdrowia i
po prostu korzystać z życia. Wcześniej pisałam, że ten rok jest wyzwaniem i
wiele się będzie działo. No i faktycznie się podziało.
Niestety spotkało nas też coś bardzo przykrego - odejście naszego
ukochanego Maksa. Nasz pies miał ogromną wolę życia, walczył z guzem i
padaczką. Leczyliśmy go i walczyliśmy o niego do końca. Jednak musieliśmy
podjąć trudną decyzję… Ten, kto kiedyś musiał taką podjąć, dobrze wie, co
czuję. Wyrzuty sumienia i wielki smutek. Ale nie mogłam patrzeć na jego cierpienie.
Mogliśmy nadal walczyć, ale ataki padaczki były coraz częstsze i trudniejsze. Maksiu
nie był już sobą po nich.. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.Mija prawie miesiąc od jego odejścia, a ja nadal nie wiem co
zrobić z kawałkiem porannej kanapki, którą robię specjalnie za dużą.. Nikt nie
towarzyszy mi w kuchni, licząc na coś smakowitego.. O godzinie 20 nie wiem co
ze sobą począć - przecież z psem trzeba wyjść!Maksiu był w naszej rodzinie 6 lat. Wzięliśmy go w wieku 4 lat ze
schroniska, daliśmy mu mnóstwo miłości, bo dobrze wiemy, że ludzie zazwyczaj nie
biorą dużych, dorosłych psów ze schroniska. W dodatku po miesiącu okazało się,
że jest chory.Nasze dni mijają na mieszance szczęścia i smutku. W każdym psie
widzimy naszego (nawet gdy jest to gruby jamnik). Zawsze myślałam, ze jestem
"kociarą", a wszystko zmieniło się 6 lat temu. Za jakiś czas przygarniemy
kolejnego pieska, i to na pewno ze schroniska. Z pewnością też odnajdę w jego
oczach mojego ukochanego pieska Maksia. No dobrze, wyżaliłam się! Teraz pora na trochę miłych rzeczy, bo
łzy mi znowu napłynęły do oczu.. Maj jest jednak pięknym miesiącem. Można z niego czerpać
garściami! Tutaj troszkę masy solnej w postaci miętowych zawieszek..
Mój hit ostatnich dni, gdy potrafię wejść do kuchni..rurki z kremem! Przepis
Z mniszków co roku robię syropy i miód. Przepis tutaj
Z kwiatów czarnego bzu naleśniki..przepis tutaj
A z płatków bzu, kandyzowane płatki do kawy ..przepis tutaj
Ależ Ci kochana współczuję.Sama mam przeszło 8 letnią sunię i nie wyobrażam sobię by mogło jej kiedyś zabraknąc.Spi ze mną.Odwozi z mężem autem do pracy i po mnie przyjeżdza.Jest jak moje dziecko.Tym bardziej mogę sobię wyobrazić co czujesz.Na pocieszenie mogę powiedzieć tylko że byłaś jego aniołem.Dałaś mu wspaniałe życie.Czuł się bezpieczny i kochany i to jest ważne.Trzymaj się mocno.Jesteś wielka.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Ja też nawet wiedząc o jego chorobie, nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedyś odejdzie..nie wiedziałam, że tak szybko..(
UsuńKochany był ten Wasz biszkopt-Maksiu...
OdpowiedzUsuńZ pewnością nowoprzygarnięty psiak stworzy wraz z Wami nową historię :)
Daj sobie tyle czasu i łez ile potrzebujesz, był częścią rodziny.
Pozdrawiam ciepło, mam nadzieję, że będziesz już bywać częściej.
Dziękuję kochana, również mam taką nadzieję :)
UsuńKażde odejście zabiera ze sobą kawałek naszego serca i potem trudno tę wyrwę zapełnić. Współczuję.
OdpowiedzUsuńPrzepisy brzmią i wyglądają cudownie.
Pozdrawiam.:)
Zgadzam się i dziękuję :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńwspółczuję strata przyjaciela jest najgorszą rzeczą ,jaka moż się przytrafić, nie wiem co więcej mogę powiedzieć, chyba tylko ze po burzy zawsze przychodzi słońce
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńDobrze znam to uczucie jak pęka serce gdy trzeba podjąć taką decyzję. Naszego olbrzyma nie ma już kilka lat, dzieci mają swojego kundelka, a ja wciąż nie mogę się przekonać by przygarnąć innego psa. Pewnie kiedyś to zrobię, ale póki co- dojrzewam do tego.
OdpowiedzUsuńZ rana narobiłaś apetytu tymi słodkościami ;)
Nie jest to proste, nie da się czasem zapełnić tej pustki innym psiakiem..
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńchlip tak to jest z tymi naszymi zwierzakami ale co zrobić? póki możemy trzeba o nie dobrze dbać ile mozna ;)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję. Ale z tym grubym jamnikiem to trafiłaś idealnie na mnie, bo ja mam jamnika długowłosego przekarmionego przez moją mamę ;). Wzięłam go ze schroniska gdy miał już 8 lat, a w schronisku spędził dokładnie rok i 1 dzień. Nie ważne było, że nie chciałam mieć psa, że był zaniedbany, pogryziony i już z siwawym pyskiem. Już z daleka, mimo tylu innych psów, widziałam tylko jego. Wybraliśmy się nawzajem. Teraz ma już ok 13 lat, wiem że nie zostało mu już dużo kolejnych i nie wyobrażam sobie jak pusto będzie bez niego. Odmienił moje życie, tak jak zapewne Maksio odmienił Twoje. Dlatego bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. To potworne utracić kochanego przyjaciela, jednak on zawsze pozostanie w Twoim sercu.
OdpowiedzUsuńSzczerze współczuję! Miłego weekendu życzę!:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
http://kasztanowydomek.blogspot.co.uk/
Na pewno Maks chciałby,żebyście uratowali kolejnego biednego psa i podarowali mu swoje serce.
OdpowiedzUsuń