Pod koniec maja spróbowałam swoich sił w naturalnym barwieniu tkanin. Na pierwszy rzut poszły żółciutkie kwiaty mniszka lekarskiego. Uznałam, że nie będzie to trudne, bo w końcu barwią one pyłkiem palce już przy ich zbieraniu. Może to też dla mnie swego rodzaju terapia, pozwalająca na oswojenie się z różnymi owadzimi żyjątkami, tak chętnie przebywającymi w tych żółtych kwiatach. Jeśli tak, to mogę z pewnością stwierdzić, że przyniosła ona efekty – bowiem na cały worek zebranych mniszków tylko dwa razy na widok pająka wyrzucałam główki kwiatów w górę, krzycząc i uciekając z przerażeniem. A to już duży sukces.
Do tego sposobu barwienia nie potrzebujemy dodatków chemicznych, korzystamy tylko z wlaściwości octu. Nie da to może spektakularnych efektów, ale na początek przygody z kolorami będzie w sam raz. Jest to też dobrym pomysłem na zabawę z dziećmi.
* * *
Potrzebne będą:
kwiaty (u mnie mniszek), im więcej, tym intensywniejszy kolor
ocet i woda w stosunku 1:5
tkanina bawełniana
Tkaninę zalewamy mieszanką wody i octu, gotujemy przez około 1-2 godziny na małym płomieniu. Kwiaty mniszka zalewamy gorącą wodą i również podgrzewamy, do godziny. Po tym czasie odcedzamy zabarwioną wodę i wkładamy do niej wypłukaną i odsączoną tkaninę. Dalej podgrzewamy, najlepiej przez kilka godzin, w tym czasie kilkakrotnie gaz wyłączyć i zostawić tkaninę do studzenia. Równie dobrze można zostawić materiał w barwniku na całą noc. Po tym czasie wyjmujemy naszą zafarbowaną tkaninę, płuczemy i suszymy.
* * *
Tym sposobem udało mi się uzyskać jasną, pastelową żółć. U każdego kolor może wyjść inny. Barwienie roślinami jest kapryśne, więc czasem efektu może nawet nie być... Warto jednak poeksperymentować, by bez wyciągania cięższej chemicznej artylerii wydobyć z roślin ich niesamowite kolory :)
* * *
Agnieszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję :))